Wpisz aby wyszukać

Motoryzacja Aktualności

5 faktów i mitów na temat aut elektrycznych

Podziel się

Według badań i studiów socjologicznych, tak zwane powszechne opinie na temat samochodów elektrycznych są w społeczeństwie dość homogeniczne i generalnie pozytywne. Większość pytanych o nie ludzi wiedziała, że samochody elektryczne od wielu lat jeżdżą po naszych ulicach i że jest ich ilość szybko rośnie. Najważniejsza i najczęściej spotykana opinia na ich temat (ponad 90% ankietowanych) głosi – zresztą zgodnie z prawdą – że są przyjazne dla środowiska. Jednak wśród uzyskanych przez ośrodki badań opinii publicznej wypowiedzi na temat nowoczesnych elektryków, pojawiają się ciągle przekonania niekoniecznie oparte o rzeczywiste przesłanki.

Oto pięć charakterystycznych mitów, opartych na nieznajomości podstawowych faktów o samochodach elektrycznych:

Mit 1. Baterie są ciężkie, prymitywne i niebezpieczne

– to najczęściej wysuwany zarzut. Jest bardzo prawdopodobne, że taka opinia wynika z działania tak zwanej kalki pojęciowej, czyli posługiwania się prostymi analogiami, opartymi o głęboko zakorzenione symboliczne konotacje. Dla ‘przeciętnego Kowalskiego’ akumulator samochodowy to ciężki, zawodny i nieporęczny ołowiowy akumulator rozruchowy, który często, zwłaszcza zimą, wymaga uciążliwego doładowywania. Nie ma to nic wspólnego z dzisiejszą rzeczywistością.

Nowoczesne baterie stosowane w samochodach elektrycznych są rzeczywiście ciężkie i stanowią większość wagi napędzanych przez nie samochodów, ale średnia waga całkowita ich samych, w ogóle nie odbiega od aut spalinowych! Samochody elektryczne po prostu inaczej zapewniają sobie dopływ energii niezbędnej do jazdy. Zamiast płynnego paliwa, spalanego w silnikach, źródłem energii (z pominięciem spalania, jako ogniwa pośredniego) jest bezpośrednio prąd elektryczny zmagazynowany w akumulatorze.

Dzisiejsze baterie ważą od 200 do 300 kg i mają relację magazynowanej energii do wagi na poziomie średnio około 0,1 KWh/kg i. Oznacza to, że akumulator o wadze 150 kg dostarcza 15 kWh energii, co wystarcza na przejechanie nawet 100 km. Relacja energii do wagi baterii szybko rośnie i dla modeli sprzed kilku lat obecny wskaźnik nie ma zastosowania.

Współczesne akumulatory trakcyjne to wytwór skomplikowanych i zaawansowanych technologii niemających wiele wspólnego z faktycznym prymitywizmem prostych baterii ołowiowych. Najczęstszą obawą respondentów jest uczestnictwo w wypadkach z udziałem samochodów elektrycznych i wywołany przez to pożar uszkodzonego akumulatora. Takie wypadki się zdarzają, ale ryzyko nie jest większe, niż w przypadku zbiorników z paliwem.

Podobnie jak one, baterie samochodów są budowane w oparciu o odporne powłoki wysokociśnieniowe, z dodatkowymi zabezpieczeniami. Nawet najlepiej zabezpieczone zbiorniki energii, bez względu na jej rodzaj, są i będą niebezpieczne. Nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka, co nie oznacza, że jazda samochodem elektrycznym jest bardziej niebezpieczna, niż jazda zwykłym spaliniakiem.

Mit 2. Ładowanie samochodu elektrycznego jest skomplikowane i trudne

– kolejna obiegowa i nieprawdziwa opinia wynikająca prawdopodobnie z tego, że dla większości niemających podstawowej specjalistycznej wiedzy użytkowników, obsługa urządzeń energetycznych to ‘czarna magia’. Nie zmienia tego fakt, że ładowanie urządzeń, z których korzystają na co dzień (laptop, telefon), niczym się od ładowania baterii samochodu elektrycznego nie różni. Wystarczy:

a) podłączyć samochód do gniazdka w ścianie (wymaga to użycia specjalnego kabla, który znajduje się w samochodzie),

b) podjechać do dowolnej stacji ładowania, na przykład firmy GreenWay Polska (https://greenwaypolska.pl), mającej najliczniejszą i najbardziej rozbudowaną sieć takich stacji tankowania elektrycznością i po prostu podłączyć się do niej.

Na takich profesjonalnych stacjach ładowania wygląda to dokładnie tak jak na stacji benzynowej, gdzie wkłada się końcówkę węża do otworu baku paliwa. Tu też wystarczy wetknąć, (co prawda duży) wtyk do gniazda w samochodzie i „zatankować”, ile trzeba. I to wszystko. Całą resztę załatwia ładowarka i samochód.

Mit 3. Nie ma wystarczającej infrastruktury

– i to jest częściowo prawda. Ciągle jeszcze nie da się podróżować samochodem elektrycznym z podobną do aut spalinowych swobodą. W Polsce, dzięki m.in. firmie już wspomnianej, GreenWay, sytuacja jest już lepsza niż np. we wschodnich Niemczech, to mimo wszystko, infrastruktura dla pełnej obsługi elektryków jest dopiero w początkowej fazie rozwoju i do pełnej dowolności podróżowania trochę brakuje. Jeśli jednak porównać relację typu: ilość samochodów do ilości stacji, to okazuje się, że wskaźnik ilości samochodów przypadających na jedną stację tankowania jest podobny!

Poza tym stacje benzynowe miały ponad 100 lat na odpowiedni do zapotrzebowania rozwój, a błyskawicznie rosnąca ilość samochodów elektrycznych to kwestia ostatnich kilku, co najwyżej kilkunastu lat. Poza tym, w dużych miastach infrastruktura jest już lepsza (na razie nie ma kolejek!), niż dla aut spalinowych, a miejsca do ładowania, ze względu na stosunkowo niewielką ilość samochodów elektrycznych w naszym kraju, na co drugiej ulicy wcale nie są konieczne.

Mit 4. Zasięg jazdy na jednym ładowaniu jest o wiele za mały, a pokonanie długich tras niemożliwe

– ewidentny mit. Zasięg jazdy to rzecz względna. Dla zdecydowanej większości użytkowników samochodów codziennie realizowany zasięg wynosi ok. 50 km, znacznie mniej niż zasięg najmniejszego samochodu elektrycznego. Elektryka można naładować w domu, w pracy (coraz więcej pracodawców oferuje takie możliwości) i na komercyjnych stacjach ładowania (https://greenwaypolska.pl). Czas ładowania jest jeszcze ciągle relatywnie długi, ale może to mieć znaczenie jedynie w długiej trasie, bo dla codziennego korzystania z elektryka nie ma żadnego. Pokonanie długich tras już dzisiaj nie nastręcza żadnych trudności, poza wspomnianym oczekiwaniem na naładowanie.

Biorąc jednak pod uwagę, że wypoczynek w trasie też jest ważny, dłuższy postój na ładowanie może być nawet zaletą. Wspomniana poprzednio infrastruktura jest w początkowej fazie intensywnego rozwoju i zapewniwszy w zasadzie, co najmniej wystarczający poziom w dużych aglomeracjach, dopiero zaczyna realizować odpowiednie nasycenie ładowarkami na trasach przelotowych. Nie zmienia to faktu, że można korzystając z już funkcjonującej sieci GreenWay’a swobodnie poruszać się pomiędzy większością dużych miast w Polsce.

Mit 5. To wszystko jest zdecydowanie za drogie

– na pewno samochód elektryczny nie jest tani, ale oczywiście nie zdecydowanie za drogi. Biorąc pod uwagę jego zalety i ekonomiczność użytkowania, można powiedzieć, że zakup droższego elektryka jest lepszą decyzją, niż tańszego spaliniaka. Ilość kupowanych pojazdów szybko rośnie, a każdy liczący się producent samochodowy ma w swojej ofercie przynajmniej jeden model elektryczny. Na przykład Tesla produkuje wyłącznie elektryki.

W wielu krajach istnieją liczne, wyliczane w konkretnych sumach zachęty finansowe. Nadspodziewanie (dla specjalistów) długa, przeciętna trwałość baterii powoduje całkiem spory okres amortyzacji. Ceny za przejechany kilometr są niższe w stosunku do samochodów spalinowych. Dotyczy to też kosztów napraw, no i w samochodach elektrycznych właściwie nie ma się, co psuć… Nie licząc kół, jest w nich o kilka rzędów wielkości mniej elementów ruchomych. Mają również swoją konkretną wartość pieniężną administracyjne ułatwienia dla samochodów elektrycznych, które w przypadku wprowadzenia w życie drastycznych ograniczeń dla samochodów spalinowych (szczególnie starszych i z napędem diesla) w centrach dużych miast, mogą okazać się całkiem cenne, z naddatkiem wyrównujące jednorazową różnicę kosztów zakupu.

Zostaw komentarz